Sport, wypoczynek, edukacja
Pracowałam w ŁSM latach 1979-1989, zaczynając od stanowiska stażystki, a kończąc jako zastępca dyrektora Osiedlowego Domu Kultury. Prezesem był wtedy Eugeniusz Poreda, odbierany przeze mnie jako wymagający i groźny szef.
Wiele jego decyzji raziło mnie, nie mogłam się z nimi pogodzić i tylko poprzez satyrę miałam odwagę to wyrazić. Po napisaniu wiersza kamień spadał mi z serca. Prezes na szczęście miał poczucie humoru. Sprawami społeczno-wychowawczymi zajmowało się wówczas kilka osób w administracji, a poza tym Spółdzielnia zatrudniała specjalistów na stanowiskach kierowników świetlic, instruktorów, wychowawców.
Kiedy rozpoczynałam pracę, funkcjonowały dwie świetlice: przy ul. Wiejskiej 3 i przy Al. Legionów 7 w budynku „ABC”, oraz pracownia plastyczna.
Kolejno przybywały:
– świetlica przy ul. Żeromskiego,
– pracownia fotograficzna,
– modelarnia,
– klub strzelectwa sportowego,
– dwie pracownie radiotechniczne,
– punkt opieki nad dzieckiem,
– osiedlowy klub turystyki rowerowej „Tropiciele” prowadzony wspólnie z PTTK.
W piwnicy budynku przy ul. Pięknej 1 powstała osiedlowa siłownia; działała sekcja kulturystyczna „Orlando”. W świetlicy odbywały się spotkania brydżystów i szachistów, ćwiczyły amatorskie zespoły muzyczne. Utworzony przez Bogdana Makowskiego klub tańca towarzyskiego odnosił spore sukcesy w regionie, organizował w Łomży pierwsze turnieje taneczne. Wojciech Nitkiewicz i Witold Lisiecki prowadzili dziecięcy zespół tańca ludowego, dla którego zakupiono stroje kurpiowskie. W placówce przy ul. Wiejskiej rozgrywano turnieje gier stolikowych, organizowano andrzejki, mikołajki, spotykali się w niej harcerze, dzieci odrabiały lekcje i bawiły się.
Szczególnym powodzeniem cieszyły się spartakiady. Z reguły te zawody odbywały się w atrakcyjnych miejscowościach turystycznych naszego województwa, m.in. w Koźle, Rajgrodzie, Ciechanowcu, Boguszach. A uczestniczyły w nich często całe rodziny spółdzielców z terenu województwa łomżyńskiego.
Tradycyjnie przeciągano linę, rozgrywano mecze piłki nożnej i siatkówki.
W wielu konkurencjach zręcznościowych uczestniczyły dzieci wspólnie z rodzicami.
Pracowało wtedy w Spółdzielni dużo młodych ludzi, więc z funduszu socjalnego organizowaliśmy wypoczynek sobotnio-niedzielny.
Spółdzielnia wypożyczała pracownikom sprzęt turystyczny, bo nie każdego było stać na zakup, a i dopadnięcie w sklepie namiotu, śpiwora czy materaca wymagało nie lada zabiegów.
Corocznie organizowaliśmy półkolonie i obozy dla dzieci i młodzieży.
W tamtych czasach nie było tak wyraźnego bezrobocia i rozwarstwienia ekonomicznego społeczeństwa. Rodzina z samochodem była wyjątkiem, więc rola zakładów pracy w organizowaniu pracownikom wypoczynku i rozrywki była niepomiernie większa niż obecnie.
Spółdzielnia miała największą liczbę odbiorców tych usług – potencjalnie kilkanaście tysięcy osób – członków Spółdzielni z rodzicami.
Na potrzeby działalności oświatowo – kulturalnej Spółdzielnia zbudowała w 1985 roku Osiedlowy Dom Kultury przy ul. Małachowskiego 4, w którym mieściła się sala baletowa, biblioteka, kawiarnia i wiele pracowni instruktorskich. Pierwszym dyrektorem ODK został Tadeusz Plona.
W latach osiemdziesiątych działało w ODK siedemnaście stałych zespołów zainteresowań.
A potem nadszedł okres przemian ustrojowych. Coraz trudniej było o pieniądze na działalność kulturalną.
Zlikwidowano fundusz społeczno – wychowawczy. Trzeba było zwalniać ludzi. Najpierw portierów, potem instruktorów i oszczędzać, oszczędzać … aż do całkowitej likwidacji placówki.
A po legendarnym prezesie Poredzie pozostało wiele bloków w Łomży oraz wiersz, który i jemu się podobał:
Kochani ludzie – grozi nam bieda.
Czynsz trzeba podnieść, jakem Poreda!
Niech zrozumieją nawet barany, dzisiaj spółdzielczość – bękart niechciany!
Wszyscy wokoło coś podwyższają: śmieci, gaz, wodę i cenę rurki,
A tu spółdzielni kieszeń jest mała, dotacje mniejsze i puste półki
Są w magazynie i ZBRze.
Gdy myślę o tym, dostaję febry,
Że „nasze dziecko” – schodzi na żebry…
[…]
Rzadko zasiadam w pracy do kawy. Spółdzielcze tylko załatwiam sprawy.
Tu niedogrzanie, brak na remonta, WPEC nam ściąga pieniądze z konta.
Ludzi kolejka, a mieszkań mało. Jeszcze kontrole wciąż się zwalają!
Ocieplać ściany, ach, czy się zdąży? Bogdan się żeni, socjalna w ciąży…
Bezwład kompletny! Moja podpora – panna Irenka – znowuż jest chora!
Robię, co mogę, a tu wciąż bieda,
Chyba się zwolnię – jakem Poreda!
dodano dnia: 25-03-2014
opublikował: Krzysztof Cieśliński