Samorządność kontrolowana
Na stanowisko prezesa ŁSM zostałem powołany przez radę Spółdzielni w dniu 15 sierpnia 1967 roku. W zarządzie tylko prezes był zatrudniony na etacie, natomiast dwaj pozostali członkowie zarządu pracowali społecznie. Dopiero w roku 1974 został utworzony etat zastępcy prezesa ds. technicznych.
Trzeba powiedzieć, że w tym okresie była duża zależność od władz partyjnych. Nikt nie mógł być prezesem czy dyrektorem jeżeli nie otrzymał rekomendacji partii. Rada mogła decydować o wyborze prezesa wówczas, gdy kandydat na to stanowisko miał rekomendację.
Przed objęciem stanowiska w Spółdzielni byłem zastępcą przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej w Łomży. Po dwóch latach pracy doszedłem do wniosku, że nie podołam obowiązkom, a odpowiadałem między innymi za gospodarkę komunalną – mieszkania, zieleń, wodociągi, drogi. Wszystko było na moich barkach. Chciałem wrócić do zawodu nauczycielskiego. Poszedłem więc do przewodniczącego Rady Narodowej z podaniem o wyrażenie zgody na powrót do szkoły, a pracowałem wtedy w Szkole Podstawowej Nr 6 w Łomży.
Za jakieś 2 godziny wezwano mnie do komitetu (Komitetu Powiatowego PZPR – przyp. autora) i tam w obecności I sekretarza zrugano, że „zaczynam rozrabiać”. Usłyszałem parę ostrych zdań „na otrzeźwienie”, podanie moje wyrzucono i oznajmiono mi, że do szkoły nie mam prawa powrotu i tam pójdę gdzie mnie skierują! Tak znalazłem się w Spółdzielni. Z początku 4 osoby siedziały w małej kajucie, a ja nie za bardzo wiedziałem co mam robić.
Pracowali w tym czasie Stanisław Wysocki, który był głównym księgowym i Wacław Dzierzgowski. Obaj byli świetnymi fachowcami, więc z ich pomocą powoli zgłębiałem zagadnienia spółdzielcze.
Problemy z ciepłem
Spółdzielnia posiadała wówczas 8 budynków mieszkalnych.
Zanim wybudowano ciepłownię miejską Spółdzielnia przez pewien okres korzystała z dostaw energii cieplnej z zakładów bawełnianych, ale w początkowym okresie sama musiała zapewnić ogrzewanie budynków.
Mieliśmy 6 kotłowni o małej i średniej mocy, które obsługiwali palacze sezonowi – rolnicy z okolic Łomży.
W strukturze Spółdzielni był wydzielony pion zespołu kotłowni.
Do obowiązków tej komórki należało zaopatrzenie w opał, nadzór nad palaczami, przygotowanie kotłowni do sezonu grzewczego i utrzymanie ruchu.
Ówczesna technika grzewcza oparta była na przestarzałych węzłach hydroelewatorowych. Nie było możliwości utrzymania parametrów ogrzewania, tj. temperatury i ciśnienia czynnika grzewczego, nie mówiąc o automatyce pogodowej, bo to historia lat dziewięćdziesiątych.
Instalacja grzewcza się zapowietrzała, więc mieszkania były niedogrzane. Często interweniowały w tej sprawie rodziny wychowujące małe dzieci.
To były poważne problemy, które później systematycznie rozwiązywano, modernizując instalacje grzewcze.
Budownictwo – rozdzielnictwo
W Łomży rozwijał się przemysł. Duże zakłady pracy – krochmalnia, zakłady bawełniane, fabryka mebli a później administracja państwowa – potrzebowały pracowników. W związku z tym do Łomży za pracą napływała ludność i gwałtownie wzrastało zapotrzebowanie na mieszkania. Budownictwo komunalne się nie liczyło, dlatego wszyscy zapisywali się do Spółdzielni.
Wtedy najpoważniejsze problemy zawiązane były z przydziałem mieszkań.
Władze partyjne i administracyjne decydowały o przydziale mieszkań. W pierwszej kolejności mieszkania otrzymywali różni fachowcy od administracji i gospodarki, więc okres oczekiwania kandydatów na członków ŁSM wydłużał się o kilka lat. A przecież ci ludzie mieli swoje plany, zakładali rodziny z myślą o nieodległym terminie otrzymania mieszkania.
Ciężar rozwiązywania problemów z tego wynikających spadał na Spółdzielnię.
Rocznie rozpatrywano około 200 podań o przyśpieszenie przydziału mieszkania, a mieszkań z tej puli – do dyspozycji zarządu było najwyżej 10. W sytuacji, gdzie jest wiele równorzędnych potrzeb niezwykle trudno podjąć właściwą decyzję.
Propozycje przydziału tych mieszkań przygotowywała więc komisja społeczna, a zarząd z reguły je akceptował. Listy przydziału mieszkań podawano każdorazowo do publicznej wiadomości.
Rozwój kontrolowany
Jak już wspomniałem Spółdzielnia była uzależniona od władzy politycznej. Różne organy władzy państwowej oraz nadrzędne struktury spółdzielcze często przeprowadzały kontrole. Uciążliwość tych kontroli dla funkcjonowania Spółdzielni, a w szczególności dla zarządy była duża. W sprawozdaniach pokontrolnych Spółdzielnia oceniana była z reguły pozytywnie, co stawiało nas w czołówce spółdzielni zrzeszonych w białostockim oddziale CZSBM.
W końcu lat 60-tych pojawiła się możliwość rozpoczęcia budowy na ul. Pięknej – po prawej stronie. Ale stały tam budynki potężnej przedwojennej masarni.
Nawiązaliśmy więc kontakt z jednostką wojskową w Czerwonym Borze. Przyjechali saperzy, obliczyli ładunki, odpalili i została kupa gruzu. Nic wokół nie zostało uszkodzone. Teren uporządkowaliśmy i przystąpiliśmy do budowy.
Wprowadzono wtedy do realizacji kolejne 4 budynki mieszkalne.
W roku 1974 mieliśmy dokumentację projektowo-techniczną na średniowysokie budownictwo, przygotowaną przez Inwestprojekt z Białegostoku.
W miejscu, gdzie aktualnie stoi budynek, a właściwie metalowy barak, byłego urzędu wojewódzkiego przy ul. Nowej miały powstać trzy 11 piętrowe budynki z piękną panoramą na dolinę Narwi. Po utworzeniu województwa łomżyńskiego w 1975 roku nasze plany diabli wzięli.
Zwrócono nam nakłady poniesione na dokumentację.
W tamtych latach bardzo aktywnie prowadzona była działalność społeczno-oświatowa i kulturalna, którą kierowała Izabela Dzierzgowska. Świetlica tętniła życiem. Nasze zespoły dziecięce i młodzieżowe występowały w całym województwie białostockim i zdobywały laury.
W okresie mojej prezesury zbudowane zostało osiedle „25 lecia PRL” w obrębie ulic Pięknej, Bernatowicza, Stacha Konwy i Wiejskiej oraz osiedle Waryńskiego; aktualnie są to budynki przy ul. Bohaterów Monte Cassino. Proces inwestycyjny na tych terenach został zakończony w 1975 roku.
dodano dnia: 25-03-2014
opublikował: Krzysztof Cieśliński