ŁOMŻYŃSKA SPÓŁDZIELNIA MIESZKANIOWA w ŁOMŻY

Wspomnienia Henryka Wagnera - zastępcy prezesa pierwszego Zarządu ŁSM

Trudne początki

Henryk WagnerJak powstawała Spółdzielnia? Opisując okoliczności jej organizowania, można posłużyć się znanym przysłowiem: „potrzeba matką wynalazku”. W latach pięćdziesiątych warunki mieszkaniowe znacznej części Łomżan daleko odbiegały od dzisiejszych standardów.

Było ciasno, a wiele mieszkań nie miało instalacji wodociągowej i kanalizacyjnej. Razem z żoną i córką zajmowaliśmy wówczas jeden pokój w niewielkim domu jednorodzinnym moich teściów przy ul. Kierzkowej i nie mieliśmy szans na mieszkanie komunalne, ponieważ budowano niewiele, a inni byli w jeszcze gorszej sytuacji.

Od czego zacząć?

Słyszeliśmy, że władze państwowe popierają tworzenie spółdzielni mieszkaniowych. Po kilku miesiącach rozmów w gronie przyjaciół i znajomych postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce, tj. założyć spółdzielnię i wybudować mieszkania.

Trzeba powiedzieć, że spółdzielnie mieszkaniowe to był wówczas bardzo niepopularny temat. Nie wśród władz,  ale wśród mieszkańców. Powszechnie było bowiem przekonanie i oczekiwanie, że władza da. Po cóż więc przystępować do spółdzielni, wpłacać składkę członkowską i wpisowe? Zebrały się jednak 22 osoby – przeważnie nauczyciele z podobnymi potrzebami mieszkaniowymi – które założyły Spółdzielnię zarejestrowaną w dniu 1 sierpnia 1958 roku.

Ale zanim do tego doszło uporczywie zabiegaliśmy o urzeczywistnienie naszych marzeń.

Pierwszy budynek

Dworna 18
Dowiedziałem się, że istnieje szansa odkupienia od państwa bloku mieszkalnego budowanego przy ul. Długiej 18 (dawniej ul. Buczka 20). Czuliśmy, że trzeba tę sprawę załatwić. Byłby to jakiś początek i zachęta dla innych, by wstępować do Spółdzielni.

Ale na razie nie mieliśmy spółdzielni i nikt nie chciał nas zarejestrować.

Kiedy w sprawie budynku przy ul. Długiej udałem się do ówczesnego przewodniczącego Powiatowej Rady Narodowej, usłyszałem, że prędzej mu kaktus w wiadomym miejscu wyrośnie, niż my tę Spółdzielnię utworzymy, a on nam ten blok odsprzeda.

Mimo, że nie mieliśmy fachowej wiedzy, a i urzędnicy nie ułatwiali nam życia, nie poddawaliśmy się. Zorganizowaliśmy zarząd, którego prezesem został Kazimierz Zapert – kierownik Szkoły Podstawowej nr 6, ja byłem zastępcą, sekretarzem była Natalia Piotrowska – nauczycielka z tejże szkoły, a głównym księgowym Wiktoria Szudrawska, także pracownik oświaty. I zaczęliśmy chodzić wokół swoich interesów.

Bez znajomości ani rusz

rejestr-str-1Wiele spraw można było „załatwić” jeśli się miało znajomości lub pieniądze, a najlepiej jedno i drugie. Zresztą do dziś niewiele się w tej kwestii zmieniło. Oczywiście potrzebny był też łut szczęścia. Tak się akurat złożyło, że na zbieg sprzyjających okoliczności nie mogliśmy narzekać.

W owym czasie pracowałem w Zakładzie Energetycznym w Łomży, który elektryfikował okoliczne miejscowości. Latem 1958 roku pojechałem na odbiór robót w miejscowościach Srebrna i Pęchratka w gminie Szumowo. Tradycyjnie na uroczystość zapalenia pierwszej żarówki zaproszono oficjeli. Wśród gości był Bolesław Podedworny – wiceprzewodniczący Rady Państwa, który pochodził z tych stron. Podczas rozmowy na uroczystym obiedzie umówiliśmy się, że odwiedzę go w Warszawie. Obiecał nam pomoc w zarejestrowaniu Spółdzielni i wspieranie dalszych działań.

Wkrótce wyruszyliśmy kilkuosobową delegacją, by przedstawić nasze problemy. Sekretarka naturalnie nie chciała z nami rozmawiać. Ale tak się złożyło, że akurat Podedworny na chwilę uchylił drzwi i mówi do niej po imieniu, że coś ma załatwić, a ona wtedy:

– Towarzyszu przewodniczący, tu jest delegacja do towarzysza, ale oni nie są zapisani.
– A skąd oni są ?
– Z Łomży.
– Dawać ich tu!

Od razu poszliśmy do gabinetu przewodniczącego i jak myśmy mu wyłuszczyli naszą sprawę i przedstawili problemy, Podedworny powiedział:

– Zaraz będzie załatwione.

Sekretarka połączyła go z szefem – prezesem Związku Spółdzielni Mieszkaniowych, u którego parę dni wcześniej byłem, ale mnie wygonił – wcale nie chciał ze mną gadać. Podedworny mówi:

– Towarzyszu, tutaj jest delegacja z Łomży, oni chcą założyć spółdzielnię, a wy im nie dajecie. Ja ich do was zaraz wysyłam. Proszę im wszystko od ręki załatwić.

Jak myśmy przyszli, to on czekał na nas na schodach. Autentyczne! Załatwił nam wszystko. Tylko powiedział tak:

– Proszę państwa, to nie może być nauczycielska spółdzielnia, no bo ilu wy macie nauczycieli? Tu jest prawie 22, na Sadowej jest już Nauczycielska Spółdzielnia Mieszkaniowa – nie mogą być dwie nauczycielskie.

– Zatem musimy stworzyć taką spółdzielnię mieszkaniową w Łomży, która będzie miała perspektywy rozwoju, a więc będzie przyjmowała wszystkich chętnych. I dlatego będzie się nazywała SPÓŁDZIELNIA MIESZKANIOWA W ŁOMŻY.

Przystaliśmy na to, bo on miał rację i zaraz się zarejestrowaliśmy. W Warszawie załatwili nam nawet pieczątkę. A trzeba wiedzieć, że pieczątka to była bardzo ważna rzecz.

Tak powstawała nasza Spółdzielnia

Odpis Rejestru - strona BOdpis Rejestru - strona ADalej sprawy potoczyły się gładko. Podedworny skontaktował się z przewodniczącym Powiatowej Rady Narodowej w Łomży, który nie chciał wcześniej w ogóle z nami rozmawiać o wykupieniu budynku przy Długiej i widać dobrze go „obstawił”, bo od razu, bez dyskusji sprawa została załatwiona. Blok był nasz Niewielki – 1100 m2 i akurat 22 mieszkania.

Spółdzielnia musiała się rozwijać. To był przecież warunek naszej rejestracji. Niebawem otrzymaliśmy przydział terenu pod budynek mieszkalno usługowy przy ul. Pięknej 1. Trzeba było wielokrotnie organizować spotkania z mieszkańcami i namawiać, by pozyskać chętnych na mieszkania w projektowanym budynku.

Jakoś nam się to udało i w roku 1961 blok był gotowy do zasiedlenia. Ponad dwukrotnie większy od tego na Długiej, z pięćsetmetrową powierzchnią usługową na parterze, którą wynajęliśmy pod delikatesy.

Tak, początki były trudne

Dzisiaj Łomżyńska Spółdzielnia Mieszkaniowa to średniej wielkości miasto w mieście. Sukcesywnie remontowane i modernizowane zasoby wyróżniają się estetyką elewacji, małą awaryjnością instalacji i niskimi kosztami eksploatacji.

Myślę, ze wszyscy mający jakikolwiek udział w powstaniu i rozwoju Spółdzielni mogą być dumni.

dodano dnia: 17-03-2014
opublikował: Krzysztof Cieśliński

Łomżyńska Spółdzielnia Mieszkaniowa w Łomży
Al. Legionów 7b
18-400 Łomża

tel. 86 216-52-66
e-mail: sekretariat@lsmlomza.pl

NIP: 718-000-15-41
REGON: 000483145

Rachunki bankowe:
96 8757 0001 0000 5643 2000 0020
52 1020 1332 0000 1702 0027 5172

Rachunek wpłat na budowę mieszkań:
65 1020 1332 0000 1602 0036 1899

Godziny pracy:
7:15 - 15:15 (pn.-pt.)

Administracje:
Centrum - tel. 86 216-56-78
Jantar - tel. 86 215-26-21
Konstytucji i Górka Zawadzka - tel. 86 215-26-31

Zgłaszanie awarii:
1. W godzinach pracy Spółdzielni do administracji osiedli.
2. Po godzinach pracy Spółdzielni oraz w dni wolne od pracy:
- hydrauliczne: tel. 517 046 122
- elektryczne: tel. 694 430 631